10 dzień

W kierunku Brna

Burzową pogodę zastąpił skwar. Było tak gorąco, że nie byłyśmy w stanie obracać pedałami. Głowa gotowała mi się pod kaskiem. Oszalałe z gorąca próbowałyśmy się włamać na teren zbiorników retencyjnych, ale niestety były okolone trudnym do przebycia murem. Na szczęście wypatrzyłyśmy wskazidróżkę na zalew, za którą z chęcią podążyłyśmy. Zdecydowałyśmy, ze skoro przez dzień jechałyśmy tak niewiele, to nadrobimy to w nocy. Już koło północy wjechałyśmy do ciemnego lasu. Myślałyśmy, ze szybko się skończy. Bałyśmy się coraz bardziej. Samochody jadące z naprzeciwka objawiały nam się jako łuna oślepiającego światła. Przejeżdżały jednak bardzo rzadko. Jeden z nich zwolnil dojeżdżając do nas. Serce zaczęło łomotać mi gdzieś w okolicy szyi. Drzwi otworzyły się. Zobaczyłam sylwetkę postawnego mężczyzny. Drżałam. Myślałam nerwowo. Krzaki. Ciemno. Jesteśmy głupie! Morderca! …
- Którędy na Uherske Hradiste? – Krzyknął mężczyzna z mroku. Nie dotarło do mnie wtedy, o co pyta. Karolina odkrzyknęła coś słabym głosem. Pojechałyśmy dalej, trzy razy szybciej, a uspokoiłyśmy się dopiero w namiocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz